sobota, 9 sierpnia 2014

„Nie nauka lecz chęć szczera...”

Nie trzeba być zawodowym baristą, żeby umieć przyrządzać pyszną kawkę, przez lata praktyki można dojść do doskonałości w tej dziedzinie. Podobnie jest w innych zawodach. 

Rodzice często mają swoją koncepcję jeśli chodzi o przyszłe profesje swoich dzieci. Moja Mama, chciała bym była księgową. Patrząc dziś, z perspektywy czasu, to nie była zła koncepcja, jest to zawód, który pozwala na uzyskanie niezłych dochodów. Niestety, kompletnie nie czuję tej dziedziny... Wprawdzie na studiach, z rachunkowości miałam same piątki, bo opanowałam zadania, to nie zdecydowałam się nigdy pracować jako księgowa.

Dziś, prowadząc swoją firmę, nie korzystam z usług księgowych, jednak wiedza, którą zdobyłam na studiach i komputerowy program księgowy, w zupełności mi wystarczają.
Nie kończyłam żadnego kursu komputerowego, obsługi komputera uczył mnie mój Brat. Polecił mi opanowanie komputera od strony praktycznej. Oczywiście trochę teorii też musiałam się nauczyć. Trzeba wiedzieć co to jest dysk twardy, plik, czy katalog, jak tworzyć dane i jak je zapisywać na dysku. 

Brat powiedział mi na wstępie: „nauczysz się dobrze obsługi jednego programu, to dasz sobie radę z każdym”. Potwierdzam, tak właśnie się stało. Obserwuję moje koleżanki, które wręcz boją się komputerów, boją się wykonania podstawowych operacji, ponieważ coś może się zepsuć... Nie interesują się sposobem działania komputera. 
Gdy po raz pierwszy wprowadzałam tekst do komputera, Brat mi poradził mi zapisywanie tekstu po napisaniu każdego zdania.
„To prosta czynność” - powiedział- „wystarczy wcisnąć dwa przyciski: Ctrl+s”.
Gdy w trakcie pisania komputer nagle się wyłączył, większość tekstu pozostała w pamięci komputera. Zainteresowałam się wtedy klawiszami skrótów, stosuję je cały czas, w tej chwili jest to dla mnie odruch, bardzo pomaga w pracy. Nie jestem informatykiem, ale z moich umiejętności komputerowych korzystają czasem moi znajomi dzwonią po pomoc, gdy sobie nie radzą.

Mam w swoim najbliższym otoczeniu kobietę, która z powodów zdrowotnych edukację zakończyła na gimnazjum. Ponieważ nie wychodzi z domu, znajduje możliwości zarabiania poprzez inwestycje. Wiedzę z zakresu działania giełdy papierów wartościowych, zdobyła oglądając program biznesowy i szukając definicji w internecie. Zakładając konto inwestycyjne, musiała wskazać fundusze, w które chce zainwestować. Doradca w banku był pod wrażeniem niesamowitej intuicji ekonomicznej tej kobiety. Mając niewielkie dochody z pracy, potrafi je mnożyć planując wydatki nawet na kilka przyszłych lat.

Przepracowałam 25 lat, gdy mój ówczesny szef postawił mnie „pod ścianą”- „albo pójdzie pani na studia i uzupełni wykształcenie, albo się pożegnamy” - tak zwany dobrowolny przymus. Bałam się podjąć naukę po takiej przerwie, ale praca była moim jedynym źródłem dochodu, więc decyzja mogła być tylko jedna. 
Było to bardzo ciężkie pięć lat, zakończone zdobyciem tytułu magistra. Największą radość sprawiło mojej Mamie, a mnie pozwoliło zachować etat. Kończyłam studia mając wieloletnie doświadczenie zawodowe, potrzebny był tylko dyplom, papier, który „potwierdza wiedzę”. Ilu znam ludzi z dyplomami, którzy nie mają wiedzy... i wielu takich, którzy mają ogromną wiedzę, a nie mają dyplomów, ani tytułów. 

Wielu młodych ludzi, nie mających pomysłu na swoją przyszłość, wybiera kierunek szkoły, będący na topie. Sama nie wiem ilu mamy teraz bezrobotnych psychologów,  socjologów, politologów, czy filozofów. Psycholog biznesu - bardzo ciekawy kierunek, tylko gdzie znaleźć pracę po skończeniu takich studiów?

Niewielu młodych ludzi uczy się rzemiosła. Znalezienie dobrego szewca, krawca, czy elektryka stanowi nie lada wyzwanie. Albo mechanika samochodowego, który nie tylko potrafi wymienić gotowe podzespoły, ale naprawi np. gaźnik albo alternator. Znam artystów, którzy to potrafią, a umiejętności zdobywali w czasach, gdy nie było części zamiennych. 

Zegarmistrz dziś, to również zanikający zawód, ci, którzy funkcjonują,  ograniczają się do wymiany baterii, koszt naprawy elektronicznego zegarka zwykle jest niewiele niższy niż cena nowego. Podobnie jest z innymi sprzętami. Gdy psuje się sprzęt na gwarancji, autoryzowane serwisy naprawiają lub wymieniają na nowy. Jeśli gwarancja się kończy, bardziej opłaca się kupić nowy sprzęt, jest zwykle nowocześniejszy, energooszczędny i wydajniejszy. 

Powstały ostatnio, zwłaszcza w centrach handlowych lub w sąsiedztwie stacji metra, tak zwane serwisy mistrzowskie. Składają się z takich fachowców jak: szewc, ślusarz i zegarmistrz, czasem jeszcze zajmują się praniem i drobnymi poprawkami krawieckimi. Skoro powstają takie punkty usługowe, to znaczy, że nadal jest zapotrzebowanie na takie usługi, tylko skąd będą mistrzowie jeśli młodzi nie chcą uczyć się takich profesji? Może wykształceni filozofowie, psycholodzy, czy politolodzy przekwalifikują się?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz