poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Światopogląd

Kawka łączy ludzi, a nie dzieli, tak, jak wszelkiego rodzaju organizacje. Każdy przyrządza sobie kawkę w dowolny sposób i nie spotkałam się z wrogością osób, które piją kawkę przyrządzaną w inny sposób niż ja to robię. Byłoby to co najmniej dziwne...

Inaczej to wygląda wśród ludzi, gdy mają różne poglądy, zaczynają wtedy zwalczać siebie nawzajem. Takie sytuacje mają miejsce od zarania dziejów, co jakiś czas wrogość przeradza się w zabójczą agresję, ludzie mordują się wzajemnie by przekonać osoby o odmiennych poglądach do swoich racji.

Jonathan Swift w swym słynnym dziele z 1726 roku - Podróże Guliwera, wspaniale przedstawił powody konfliktów prowadzących do wojen. Czytałam tę książkę jako nastolatka, ale pamiętam, że kraj Liliputów prowadził wojnę z sąsiednim krajem Blefuscu, ponieważ w każdym z nich z innej strony zaczynano obierać jajko! Wówczas traktowałam tę książkę jak bajkę, nie odnosząc jej treści do rzeczywistości, dopiero po latach uświadomiłam sobie, że jest to karykatura czasów, w których żył autor. Pomimo upływu prawie czterech wieków, nadal aktualna!

Powody występowania konfliktów między ludźmi, zakończonych walkami zbrojnymi, w których zginęło miliardy ludzi, wyglądają podobnie. Najczęściej jest to narzucenie swoich racji. Gdy strona atakowana nie przyjmie ich, następuje zbrojny atak. Ludzie konstruują coraz bardziej śmiercionośną broń, zapominając o starej prawdzie - kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Co jakiś czas pojawia się na świecie władca-tyran, manipulujący swoimi poddanymi do tego stopnia, że bez żadnych zahamowań mordują ludzi mających odmienne przekonania, czy też w celu zawładnięcia większym terytorium.

Wiele mamy historycznych dowodów na takie poczynania. W dziejach ludzkości było wiele wojen, żadna jednak nie pochłonęła tylu ofiar ile wojny na tle religijnym. Najgorsze jest to, że pomimo wiedzy zdobywanej przez wieki, ludzie nadal są zdolni do zabijania w imię nieistniejących, wymyślonych przez siebie bogów. To jest przerażające. O ile jestem w stanie zrozumieć wiarę w różne, wymyślone przez siebie bóstwa, ludzi, którzy nie mieli pojęcia o miejscu Ziemi w kosmosie i czczących Słońce jak boga, o tyle nie jestem w stanie zrozumieć jak obecnie ludzie mogą wierzyć w jakieś nadprzyrodzone istoty... W dodatku, stają się bardzo agresywni, gdy próbuje się ich uświadomić, że to bajka wymyślona w celach manipulacji.  

Znam wiele osób, sama się do nich zaliczam, które, będąc wychowanymi w katolickich rodzinach, zmieniły światopogląd na skutek zdobytej wiedzy z zakresu, chociażby, fizyki. Z moich obserwacji wynika, że społeczeństwo jest coraz bardziej świadome manipulowania powtarzanymi od wieków bzdurami i to jest budujące. Przeraża mnie jednak wrogość i agresja skierowana w stronę osób zmieniających światopogląd.

Zgadzam się całkowicie z brytyjskim naukowcem - Richardem Dawkinsem, który, rozmawiając z fanatykami (bo trudno inaczej nazwać tych ludzi) religijnymi, doszedł do słusznego wniosku, że dalsze wpajanie, od najmłodszych lat, wiary w cuda doprowadzi do kolejnych zbrojnych konfliktów między wierzącymi w rożne bóstwa: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/richard-dawkins-dzieci-nie-powinno-sie-uczyc-religii/e8cdn#.VSGkYPDEqmc.facebook

Zaciekłość fanatyków religijnych i rasistów doprowadzi ludzkość do tragedii. Nadal pali się ludzi na stosach i kamienuje w imię boga, to niepojęte w XXI wieku. 

Właśnie obchodzone są święta zmartwychwstania, jak można wierzyć w coś takiego? Owszem, zdarzają się przebudzenia osób doświadczających śmierci klinicznej, ale ale to nie to samo. Nabija się ludzi w butelkę, obiecując, że kiedyś znów wrócą do życia i zarabia się na tym niezłą kasę. Naiwnych, jak widać, nie brakuje. 

Mam nadzieję, że za kilka lat, wszyscy odetchną z ulgą, gdy uwierzą, że wszystkie religie istnieją tylko w jednym celu - utrzymaniu kościołów i księży, śmiejących się z naiwnych baranków płacących za wyimaginowane królestwo niebieskie.