piątek, 23 czerwca 2017

Godzina przed i dzień po

Kawka dobrze mnie nastraja na cały dzień. Czasem nie muszę jej pić w południe bo atmosfera w pracy wystarczająco podwyższa mi ciśnienie. Na szczęście, jeszcze, nie kupuje się jej na receptę ale biorąc pod uwagę ostatnie decyzje ustawodawców w moim kraju, to kto wie...

Właśnie kobiety w moim kraju zostały pozbawione antykoncepcji ratunkowej. Tak zwana pigułka dzień po została ustawowo dopuszczona do sprzedaży jedynie na receptę od lekarza.

Tym samym kobiety zostały zmuszone do rodzenia bez względu na to czy chcą czy nie. Jeśli zostaną zgwałcone - muszą urodzić dziecko oprawcy! Tak wygląda polityka prorodzinna w moim kraju. Mam nadzieję,że najpierw spotka to żony i córki naszych decydentów.

W kraju, gdzie większość dzieci jest wychowywane przez samotne matki, gdzie kobiety nawet w związkach małżeńskich są zmuszane do uprawiania seksu, gdzie nie walczy się z przemocą domową, gdzie już coraz częściej znajduje się noworodki w śmietnikach, bo nie ma możliwości skorzystania z aborcji, prezydent podpisuje taką ustawę! Zrobił sobie prezent na dzień ojca.

Mężczyźni za to, mają dostęp, bez recepty, do tabletek, tak zwanych godzinę przed, które powodują erekcję. Mogą gwałcić ze zdwojoną siłą. Kobiety pozostały bez szans.

To ma być wolność? Dla kogo? Takiego prześladowania kobiet w moim kraju nie było odkąd żyję, a jestem dojrzałą kobietą i wiele pamiętam. Jeśli rządzący myślą, że w ten sposób zachęcą kobiety do rodzenia dzieci, to gratuluję pomysłowości.

Udało się władzy skłócić ze sobą wszystkich. Prawicę z lewicą, katolików z ateistami, wreszcie kobiety z mężczyznami. Co będzie następne? Powybijamy się sami, nie potrzeba terrorystów.

Dzień ojca

Nie zawsze relacje z ojcem pozwalają na wspólne wypicie kawki, ja czasem miałam taką okazję ale znam osoby, które nawet nie chcą mieć takiej okazji...

Tak się składa, że w swoim życiu znałam więcej ojców, których nie interesowały ich dzieci, niż takich, którzy byli zaangażowani w wychowanie swoich pociech.

Kiedy kobieta zachodzi w ciążę, reakcja ojca dziecka nie zawsze jest pozytywna. Mam wrażenie, że mężczyźni chcą zostawić po sobie potomstwo ale nie chcą się  nim zajmować. Nie chcą tracić czasu na wychowywanie, skąpią środków na utrzymanie dziecka, po prostu nie chcą się angażować... Sama kobieta w ciąży już nie jest atrakcyjna dla partnera w większości przypadków.

Oczywiście zdarzają się wyjątki. Ojcowie, którzy korzystają z urlopów rodzicielskich czy wychowawczych ale, z reguły, ma to miejsce wtedy, gdy matka dziecka zarabia więcej niż ojciec i zwyczajnie nie opłaca się by pobierała 80% wynagrodzenia lub, w przypadku urlopu wychowawczego, nie pobierała go wcale.

Z moich obserwacji wynika, że większość dzieci ma ojców tylko w akcie urodzenia bo w ich życiu nie są obecni.

Wiele par rozstaje się zaraz po urodzeniu dziecka, a znam nawet takie, które rozstały się zanim dziecko się urodziło. Kobieta rozstaje się tylko z mężczyzną, dziecko zostaje przy niej do końca życia. Mężczyzna natomiast rozstaje się z kobietą i z dzieckiem.

To kobieta musi, tak musi, poświęcić całą resztę swojego życia na wychowanie dziecka. Całą resztę bo jej wysiłek nie dotyczy tylko okresu zanim dziecko stanie się dorosłe. W wielu przypadkach pomaga dziecku gdy założy swoją rodzinę, np. urodzi dziecko i, tradycyjnie, zostanie z nim sama...

Ojcowie, czasem, kupią dziecku zabawkę i uważają, że to utrzyma więź z dzieckiem, bo z wychowywaniem to nie ma nic wspólnego.

Najwygodniejsi tatusiowie zrywają z dziećmi wszelkie kontakty, tłumacząc się tym, że nie chcą mieć kontaktów z ich matkami, jakie to dojrzałe...

Kobiety, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem są pod społeczną presją. Kobieta jeśli porzuci swoje dziecko to jest: potworem, suką (jest wiele obelżywych określeń), natomiast ojciec porzucający dziecko jest po prostu niedojrzały...
Nawet organa sądownicze nie ścigają ojców, którzy nie płacą alimentów na swoje dzieci, a w swoim sądowniczym slangu, kobiety ubiegające się o zasądzenie alimentów od ojców swoich dzieci nazywają alimenciarami - to podłe!
 
Zauważyłam także, że gdy pozostawione dzieci są dziewczynkami, to wyrastają z nich silne kobiety, natomiast jeśli pozostawieni są chłopcami, to albo są kompletnymi nieudacznikami, albo są zależni od swoich żon lub partnerek, bo nie potrafią samodzielnie podejmować decyzji.

Po takich rozważaniach aż się chce świętować...

wtorek, 6 czerwca 2017

Życie publiczne

Nawet jeśli poranną kawkę piję w samotności, to wychodząc do pracy włączam się do życia publicznego.

Począwszy od komunikacji publicznej, gdzie muszę się zmierzyć z hałaśliwymi pasażerami (drące się dzieci, młodzież głośno i wulgarnie rozprawiająca o swoich problemach) poprzez unoszący się zapach kebaba oraz innych aromatycznych potraw i napojów, często wstępnie przetrawionych (zwłaszcza rankiem), po korzystanie z przestrzeni publicznej oraz instytucji pożytku publicznego.

Kiedyś dzieci wychowywało się przekazując im sposoby zachowywania w różnych sytuacjach, zarówno w domu, jak i w szkole, na ulicy, w parku, w sklepie, w tramwaju czy autobusie.

Nie przypominam sobie żebym się darła na cały głos gdziekolwiek. Nawet gdy bawiłam się z dziećmi na podwórku, wiedziałam, że muszę iść do domu jeśli chcę coś powiedzieć Mamie, a nie drzeć się: Mamoooooooo!!! w nieskończoność, jak to dziś robią dzieci na osiedlach. Szczerze mówiąc szlag mnie trafia gdy całe dnie słyszę te nawoływania, zwłaszcza w weekend, kiedy chciałabym odpocząć.

Wiedziałam również, jako dziecko, że w tramwaju, autobusie czy sklepie nie prowadzi się głośnych dyskusji bo może to komuś przeszkadzać. Dziś nie tylko dzieci hałasują. Rozmowy telefoniczne w miejscach publicznych prowadzą ludzie tak głośno, żeby wszyscy wokół słyszeli. Dwadzieścia lat temu powodem zapewne było pochwaleniem się telefonem komórkowym, co jest powodem obecnie - nie mam pojęcia... 

Jeśli jestem w miejscu publicznym, w którym moja rozmowa przez telefon mogłaby komuś przeszkadzać, to odbieram telefon informując rozmówcę, że oddzwonię jak będę mogła rozmawiać.  Zdarza się, że ktoś, kto do mnie dzwoni ma coś pilnego do przekazania lub ma do mnie pytanie, na które muszę odpowiedzieć natychmiast, nie muszę odpowiadać jak najgłośniej... Naprawdę, rozmówca usłyszy mnie nawet gdy będę mówił cicho.

Zaśmiecone ulice, parki, wszelkie pojazdy komunikacji, świadczą o tym, że dzieci nie uczy się zachowań w miejscach publicznych. Nie rozumiem jak można rzucić jakikolwiek śmieć na ulicy, nawet jeśli nie ma kosza w pobliżu. Obecnie ludzie nie mają z tym problemu, kończy taka osoba jeść kebaba i papier wraz z serwetką rzuca za siebie albo wyrzuca przez okno samochodu. Kto takiego osobnika wychowywał? Ciekawe czy u siebie w domu też tak się zachowuje i brnie przez sterty papierów na podłodze.

Kolejne miejsce gdzie ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta to toalety publiczne. Każdy chciałby zastać toaletę publiczną czystą i pachnącą, dlaczego więc po sobie takiej nie zostawia? To takie trudne? Powtórzę się - w domu też tak robi?

Ludzi cechuje ostatnio totalny egoizm. Obserwuję to wszędzie. Kiedyś przyjęte było, że chodzi się prawą stroną chodnika by nie wpadać na ludzi idących w przeciwnym kierunku. Teraz ludzie chodzą we wszystkich kierunkach jednocześnie, wpadając na siebie wzajemnie i złorzecząc, bo pewnie tak jest łatwiej i przyjemniej.

Jeśli ktoś ma samochód, to najważniejsze, jest by miał gdzie zaparkować. Oczywiście jak najbliżej miejsca zamieszkania, pracy czy sklepu, do którego się wybiera. 
Gdy leje deszcz, to oczywiście kierowca samochodu nie zwraca uwagi na fontanny wody jakie rozbryzguje wokół zalewając od stóp do głów pieszych... Na niego się nie leje... A wystarczyłoby żeby zauważył, że nie jest sam na ulicy będącej przeważnie drogą publiczną.

Jestem kobietą, dosyć uporządkowaną, nie znoszę szukania, więc przeważnie wiem gdzie mam swoje rzeczy. Irytują mnie zatem kobiety, przez które tracę czas. Takie, które żeby zapłacić za cokolwiek muszą przeszukać całą torebkę aby znaleźć portfel, które przy wejściu do metra przewalają na wszystkie strony swoją torebkę po czytniku biletów aż załapie sygnał z biletu. Czy nie prościej jest wyjąć z przepastnej torebki bilet zanim podejdzie się do bramki? Nie tworzyłyby się korki przy wejściu.

Kolejny przejaw bezmyślnego egoizmu - rozmowy na środku chodnika w przejściach pomiędzy budynkami lub półkami sklepowymi. Czy to brak wyobraźni czy egoizmu?

Można by tak wymieniać bez końca...

Lubię obserwować zwierzęta, nie zauważyłam żeby tak sobie wzajemnie uprzykrzały życie jak ludzie. Może warto z nich wziąć przykład?