wtorek, 12 sierpnia 2014

Bezmyślność

Każdego ranka, przygotowując kawkę, robię to bez specjalnego zastanawiania się, przyrządzam ją już od tylu lat, że nie muszę myśleć ilu i jakich składników użyć, najważniejsze - nie rozlać! Rankiem jestem jeszcze nie całkiem obudzona, ale na tyle przytomna, by mój ulubiony napój był perfekcyjny. 

Wczoraj dotarły do mnie dwie wiadomości:
1. W Portugalii, dwoje rodziców spadło z klifu na oczach dwójki dzieci w wieku 5 i 6 lat.
2. W Norwegii, dwoje rodziców spadło z lodowca na oczach dzieci w wieku 8 i 10 lat.

Przepraszam, o czym myśleli ci rodzice udając się z dziećmi w takie miejsca? Nie o bezpieczeństwie zapewne... Byłam na klifach koło Brighton, w Wielkiej Brytanii. Nie ma tam żadnych zabezpieczeń, najwyższy z nich ma wysokość 178 metrów, jakoś nikomu z nas nie przyszło do głowy robić sobie fotki stojąc na krawędzi klifu... Jak można narazić się na śmierć, będąc z dziećmi, którymi trzeba się opiekować. Ciekawe, jak wyszło zdjęcie, które zapewne chcieli wstawić na Facebooka... Czekam teraz na rodziców, którzy na oczach dzieci wpadną do krateru wulkanu robiąc sobie zdjęcie. Polecam hawajski park wulkaniczny. 

Niedawno słyszałam o dwóch kobietach, które robiły sobie zdjęcia podczas prowadzenia samochodu i zginęły umieszczając te zdjęcia na Facebooku. Zdjęcia zostały, ich już nie ma.  

Sama zamieszczam swoje zdjęcia na Facebooku, z różnych podróży także, ale nie narażam się bezmyślnie na utratę życia tylko po to, by „selfie” wyszło atrakcyjnie. Chcemy mieć pamiątki z miejsc, w których bywamy, ale czy za wszelką cenę??? 

Od dwóch miesięcy słyszę o dzieciach zamkniętych w samochodach, które zmarły z przegrzania. Gdy słyszę o takiej bezmyślności, to zastanawiam się po co tacy ludzie decydują się płodzenie na dzieci? Jak można narazić dziecko na śmierć? Są szkoły rodzenia, w których kobiety uczą się jak urodzić dziecko, ale nie ma szkół dla matek, które uczyłyby jak zaopiekować się dzieckiem.

Wszelkie zakupy można zrobić teraz przez internet, siedząc w domu, przed komputerem. Korzystam z takiej możliwości odkąd w czasie upałów, w drodze ze sklepu skwasiło mi się 10 litrów mleka. 
Po pierwsze mogę przez kilka dni dokładać do koszyka zanim nadejdzie zarezerwowany termin dostawy, co pozwala na zamówienie dokładnie tego, czego potrzebuję. 
Po drugie na bieżąco kontroluję kwotę do zapłaty, a po trzecie mam wszystko przyniesione do domu i świeższe niż ze sklepu, bo dostawy są z magazynu. 
Mam dużo znajomych z małymi dziećmi, którzy mogą, a nie chcą korzystać z tej formy zakupów, dziwne... Lepiej zostawić dziecko na parkingu, zamknięte w samochodzie? 

Mam dziecko, które już jest dorosłe, ale gdy było małe, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zostało samo w samochodzie, przecież małe dziecko przeważnie boi się zostać samo. 


Nieraz widzę starszych ludzi przechodzących przez jezdnię w niebezpiecznych miejscach, oczywiście nie w miejscach, gdzie są przejścia dla pieszych... Idzie sobie taka babcia albo dziadek, często z laską, w połowie drogi miedzy jednym przejściem dla pieszych, a drugim, skracają sobie drogę... życie też. 

Sytuacje pokazujące bezmyślność ludzi, niejednokrotnie wprawiają mnie w zdumienie, a nawet bawią do łez. Przyglądając się ludziom dostrzegam często, że kobiety mają otwarte torebki, w których na wierzchu leży sobie portfel, telefon komórkowy, dokumenty i.t.p. Mężczyźni natomiast, w tylnej kieszeni spodni noszą portfele, a telefony w kieszonce koszuli, skąd często wypadają podczas schylania. 

Może to, że mieszkałam i nadal mieszkam w gęsto zaludnionym mieście, gdzie okazja czyni złodzieja, nie noszę na wierzchu wartościowych rzeczy. Portfel mam głęboko schowany, a telefon komórkowy w etui, zawsze są do niego podłączone słuchawki, bo słucham muzyki i zauważyła bym, gdyby ktoś chciał mi go ukraść. 

Niestety, mieszkam w kraju, gdzie za małe są kary dla złodziei, więc pilnowanie swojego dobytku powinniśmy mieć we krwi, tymczasem otwarte drzwi, czy okna, są zaproszeniem dla złodzieja. 

Kiedyś pracowałam z mężczyzną, który twierdził, że nikt nigdy go nie okradł. Był bardzo zdziwiony, gdy miałam do niego pretensję, że zostawił otwarty nasz pokój i poszedł do toalety. Byłam wtedy na innym piętrze, załatwiałam jakąś sprawę w innym dziale. Gdy wróciłam,  w naszym pokoju stała koleżanka z sąsiedniego pokoju. Powiedziała, że czeka już kilka minut i gdyby weszła jakaś obca osoba, mogła by wynieść jakieś dokumenty lub nasze torebki.
Gdy mój kolega z pokoju wrócił z toalety, zwróciłam mu uwagę, może niezbyt delikatnie, ale byłam naprawdę wkurzona. Za kilka dni, mój kolega przyszedł zmartwiony do pracy, bo w autobusie ukradziono mu portfel. Dopiero wtedy zgodził się ze mną i nie zostawiał otwartych drzwi, gdy wychodził z pokoju, nawet na chwilę. 

Czasem zdarza się nam zrobić coś bez zastanowienia nad konsekwencjami takich nieprzemyślanych działań, lepiej jest uczyć się jednak na doświadczeniach innych niż zdobywać własne, żeby się przekonać, czy nam się uda uniknąć kłopotów, zwłaszcza gdy chodzi o życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz