środa, 22 lutego 2017

Surowo wzbronione

Picie kawki jeszcze nie jest zabronione w moim kraju. Piętrzą się jednak ostatnio zakazy dotyczące coraz większej ilości dziedzin życia, więc nie wiadomo kiedy taki zakaz może wpaść do głowy ekipie rządzącej.

W 1989 roku, podobno, mój kraj odzyskał wolność obalając komunizm. W 2015 roku, obywatele zachęceni zasiłkiem na każde dziecko, którzy poszli na wybory, zdecydowali, że chcą powrotu systemu komunistycznego.  

Po wyborach, szybko okazało się, że zasiłek nie będzie na każde dziecko ale mleko się rozlało...

Zaczęły natomiast pojawiać się pomysły na przeróżne zakazy. Zaczęto od zakazów dla kobiet (o ironio! szefowa rządu jest kobietą!). Blisko było wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji, a więc zmuszeniu kobiet do urodzenia każdego spłodzonego dziecka bez względu na to, czy kobieta jest to w stanie przeżyć, czy nie. Bez względu na stan mającego się urodzić dziecka, zmuszając kobiety do rodzenia zdeformowanych płodów, dzieci z gwałtów, skazując kobiety na mękę i śmierć. Fala protestów skłoniła rząd do wycofania się z tego pomysłu.

Rząd jednak nie całkiem się wycofał z ograniczenia wolności dla kobiet, właśnie uchwalono ustawę zakazującą sprzedaży, bez recepty, tak zwanej tabletki dzień po, która ratuje przed niechcianą ciążą.

Wszystko to z troski o rodziny...

Coraz częściej pojawiają się informacje o porzuconych noworodkach, niektórym udaje się przeżyć. Na pewno będą szczęśliwymi, dorastając w domach dziecka,  będą wdzięczni za ocalenie obecnemu rządowi, nie znając swoich matek, które nie miały wyboru. Nie chcę być złym prorokiem, ale takie przypadki będą się zdarzać coraz częściej.

Zakaz handlu w niedzielę, to też jeden z pomysłów. W niedzielę trzeba iść do kościoła i dać na tacę, a nie a zakupy, bez względu na to czy masz kiedy je zrobić, czy nie. Podaż jest odpowiedzią na popyt. Gdyby ludzie nie robili zakupów w niedzielę, sklepy nie byłyby otwarte ale kierują się zapewne badaniem rynku i skoro jest taka potrzeba handlowcy ją zaspokajają. 
Argumenty mówiące o tym, że obsługa sklepów pracuje siedem dni w tygodniu do mnie nie przemawiają. Kodeks pracy dokładnie określa jakie przerwy w pracy powinien mieć każdy pracownik. Z tego co wiem Państwowa Inspekcja Pracy bardzo często kontroluje czas pracy i nakłada wysokie kary na pracodawców, którzy tych przepisów nie przestrzegają. 

Kolejny, to zakaz słuchania muzyki podczas jazdy na rowerze. Chyba dlatego, by słyszeć sygnały kolumny rządowej, która ma zamiar nas wyprzedzić łamiąc przepisy. Z tego samego powodu, być może, zabroni się także noszenia okularów przeciwsłonecznych, bo można nie zauważyć świateł sygnalizacyjnych takiej kolumny. 

Jakoś nie przekonuje mnie, że wprowadzenie tego zakazu zwiększy bezpieczeństwo rowerzystów. Nie jeżdżę na rowerze, za to uprawiam nordic walking, wyłącznie ze słuchawkami. Po pierwsze nie mam ochoty słuchać hałasu ulicy, a po drugie łatwiej mi odebrać telefon nie przerywając marszu. Mnie też zabronią?

Wspomnę jeszcze o zakazie wypowiadania się w negatywny, czy dowcipny sposób o dokonaniach obecnego rządu. Formalnie taki zakaz nie został wydany, jednak słyszałam i czytałam o wyciąganiu konsekwencji wobec osób, które robią sobie żarty z ostatniej katastrofy rządowej limuzyny.
Trudno nie robić sobie żartów skoro osoby odpowiedzialne w naszym kraju za ochronę VIP-ów nie podchodzą poważnie do swoich obowiązków. 

Tak mi się skojarzyło - w filmie Ostatni dzwonek, Jacek Wójcicki śpiewa w mistrzowski sposób tekst Obwieszczenia Rady Państwa o stanie wojennym. Mam nadzieję, że nie dojdzie ponownie do wydania takich dekretów, ale pewności mieć nie można.

wtorek, 21 lutego 2017

Samodzielne myślenie

Kawka działa pobudzająco, nie tylko do działania, także do myślenia.

Grupy trzymające władzę, we wszystkich krajach, kształtują myślenie swoich wyborców. Sugerują co należy uważać za właściwe, a co nie. Bez względu na wartości jakie dla ogółu są najlepsze, podają swoje wytyczne w taki sposób, by ludzie myśleli, że to ich wybór i większość ludzi tak właśnie myśli.

O ile władza ustawodawcza i wykonawcza, w swoich obietnicach, mniej lub bardziej trzyma się realiów, o tyle władze kościelne, od zarania dziejów, kształtują umysły ludzkie bazując na niestworzonych wymysłach. W obu przypadkach najważniejsze jest tak ukształtować ludzkie umysły, by myślały w określony sposób, sprzyjający korzyściom rządzących.

Wierzący w cuda, są zdolni oddawać swoje zarobione pieniądze w zamian za obietnice zbawienia (cokolwiek to znaczy), natomiast wierzący w obietnice dotyczące lepszego życia (cokolwiek to znaczy), oddają swoje głosy w wyborach, co skutkuje oddaniem władzy w ręce tym, którzy obiecają najwięcej korzyści.

Dostęp do wiedzy, również kontrolowany dotychczas, powoli wymyka się spod kontroli. Dzięki popularno-naukowym programom w telewizji oraz dostępie do informacji w internecie, coraz więcej ludzi zaczyna się zastanawiać w co i komu tak naprawdę wierzyć. Dowodzą temu organizowane coraz częściej demonstracje ludzi niezadowolonych z decyzji podejmowanych przez rządy. Jeszcze ludzie nie demonstrują przeciwko kościołowi, choć to zapewne wkrótce nastąpi.

Władza upada zazwyczaj wtedy, gdy jej bezczelność sięgnie zenitu. Obserwowałam to już w swoim życiu, w tej chwili widzę jak galopuje w tym kierunku. Zastanawiam się tylko jak długo to potrwa. Chyba jeszcze za mało ludziom zabrali - władza i kościół.

Ile jeszcze musi minąć czasu, by większość zaczęła samodzielnie i logicznie myśleć? Trudność polega na tym, że nikt, nigdzie tego nie uczy. 

Od najwcześniejszych lat nasze myślenie musi być komuś podporządkowane. Najpierw musimy myśleć tak, jak nasi rodzice, później dochodzą wymagania nauczycieli, kościoła, następnie pracodawcy i rządu. 

Jest zatem w życiu człowieka czas ma samodzielne myślenie?
Gdy nie myślimy tak, jak rodzice - jesteśmy wyrodnymi dziećmi. 
Gdy nie myślimy tak, jak nauczyciele - nie skończymy żadnej szkoły, bo od tego uzależnione są oceny. 
Gdy nie myślimy tak, jak pracodawca - stracimy pracę, a zatem źródło utrzymania, to wielkie ryzyko. 
Wyrażanie odmiennego zdania niż ma rząd, to także ryzyko, znam konsekwencje, jakie ponieśli na przestrzeni lat ci, którzy buntowali się przeciwko rządom.

W chwili obecnej jeszcze można mieć odmienne zdanie niż kościół, nie wiadomo tylko jak długo. Myślę, że do płonących stosów już nie wrócimy, ale całkiem pewna nie jestem obserwując nienawiść w katolickich oczach.

Poznając wytyczne nowego programu nauczania, który ma być wdrożony już w tym roku jestem przerażona poziomem, zakresem i właśnie wskazaniami sposobu myślenia dla dzieci i młodych ludzi. 
Mam nadzieję, że będą się dokształcać we własnym zakresie, jak ja, w czasach komuny. 
Oby tylko rodzice nie zabronili im samodzielnie myśleć.

niedziela, 5 lutego 2017

Hodowla darmozjadów

Gdy wstaję rano, sama robię sobie kawkę, nie wołam by ktoś mi ja zrobił i podał, z góry wiem, że najlepsza jest gdy sama ją przyrządzę. Przez lata dochodziłam do doboru odpowiadających mi jak najbardziej składników by była dla mnie najsmaczniejsza.

Zauważyłam ostatnio, że niektórzy ludzie chcieliby dostawać wszystko co najlepsze bez żadnego wysiłku. Kojarzy mi się to z pewną sceną z jednej z bajek, w której stado mew potrafi wykrzykiwać tylko: daj, daj, daj...

Z moich obserwacji wynika, że najwięksi narzekacze nie podejmują żadnych wysiłków by zmienić swoje życie na satysfakcjonujące, mają tylko pretensje do wszystkich wokół za swój ciężki los.

Ostatnio, rozmawiałam z jedną z takich osób, która czeka na propozycję pracy od kilku (jeśli nie kilkunastu) lat. To dziwne, ale czeka. Nie podnosi swoich kwalifikacji bo uważa, że ma wystarczające. Nie uczy się nawet obsługi komputera, a jest to obecnie podstawowa umiejętność wymagana przez pracodawców, nawet przy niezbyt skomplikowanych pracach. Czeka na pracodawcę, który zapuka do drzwi i zaproponuje pracę. Wiem, że to śmieszne i niedorzeczne ale czeka. Usłyszałam, że to rząd powinien zapewnić jej pracę. 

Żyję na tym świecie już parę lat i miałam możliwość obserwacji co najmniej kilku rządów w moim kraju. Żaden z nich nie zapewniał nikomu pracy jeśli człowiek sam nie podejmował działań w tej sprawie. Nie rozumiem jak dorosła, zdawało by się, osoba może myśleć w ten sposób? 

Często rozmawiam z ludźmi w różnych okolicznościach, słyszę podobne historie i podobne oczekiwania. Zastanawiam się wtedy skąd ci ludzie czerpią wzorce? Wygląda to tak, jakby byli zupełnie pozbawieni samodzielnego myślenia, jakby nie mieli pomysłu na swoje życie i jakby czekali aż ktoś za nich zdecyduje, pozałatwia wszystko, a oni dostaną gotowe rozwiązania. Zupełnie jak te mewy z bajki dla dzieci.

W pracy także spotykam się z podobnymi postawami. Niektórzy pracownicy oczekują, że pracodawca poza wynagrodzeniem, które wypłaca powinien sam pilnować wszystkich spraw pracownika, zwłaszcza związanych z przywilejami. Często dziwią się, że nie dostają czegoś z automatu (to ulubione określenie pracowników), że muszą spełnić jakieś warunki albo chociażby zwrócić się na piśmie żeby otrzymać należny przywilej. Na zdziwienie pracownika, że nie otrzymał czegoś z automatu odpowiadam, że z automatu można dostać serie pod ścianą. To może zbyt drastyczne ale uświadamia, że nic samo się nie dzieje.

Nie dziwi mnie takie zachowanie dzieci, dopiero uczą się jak wygląda świat dorosłych, ale po dorosłych spodziewam się więcej. Dzieci wierzą w bajki i często bujają w obłokach, dorośli powinni raczej twardo stąpać po Ziemi. 

Ludzie wspinający się po szczeblach kariery zawodowej też wydają się być bardziej roszczeniowi. Osiągając stanowiska kierownicze przede wszystkim oczekują wysokich zarobków zapominając o funkcjach jakie pełni się obejmując kierując ludźmi. Najważniejsze to zająć kierowniczy stołek, praca zorganizuje się sama.

Coraz młodsze osoby pchają się do kierowania nie mając pojęcia o organizacji pracy, podziale obowiązków między pracownikami, a nawet sposobie w jaki ma być wykonana praca. Powtarzają modne ostatnio określenia: proces, projekt, innowacja nie potrafią jednak zastosować ich w pracy.

Zauważyłam, że doświadczenie jest lekceważone, wręcz źle widziane. Młodzi szefowie nie słuchają pracowników, którzy wypracowali sprawdzone metody, uważają je za przestarzałe ale jednocześnie nie proponują sensownych, nowych rozwiązań. 

Ostatnio rozdawane są pieniądze ludziom posiadającym dzieci. Matkom nie opłaca się pracować bo zasiłek uzależniony jest od wysokości dochodu. Wynagrodzenie za wychowanie dziecka zostało skalkulowane na 500 złotych miesięcznie, dodam, że drugiego dziecka, bo wychowanie pierwszego nie wymaga wynagrodzenia. Zadziwiający jest dla mnie sposób myślenia rządu. Zapewne chodzi jedynie o kupienie elektoratu...

Krzyczą o wsparciu dla najbiedniejszych, tylko nie tędy droga... Z rozdawania pieniędzy nigdy nie wychodziło nic dobrego. Należałoby tak zmotywować ludzi do pracy, z której mogliby się utrzymać, by chcieli pracować, a nie czekali aż państwo coś im da. 

Poświęciłam rodzinę (kończyłam studia pracując), by zapewnić sobie pracę, która pozwoli na utrzymanie siebie i rodziny, a teraz mam utrzymywać osoby, które nie pracują by wychowywać dzieci? To niesprawiedliwe względem osób, które podobnie jak ja, dokładały wszelkich starań pracując, by zapewnić sobie i bliskim utrzymanie.

Państwo rozdaje niepracującym środki z podatków, które płacą pracujący obywatele, a ostatnio słyszę i czytam, że ludziom, którzy pracują mają być odbierane wypracowane przywileje, to według mnie nie jest w porządku.

W wielu zakładach pracy przywileje za pracę takie jak dodatek za wieloletnią pracę, zwany potocznie dodatkiem stażowym już został zabrany. Nagrody jubileuszowe, będące docenieniem wieloletniej pracy, bo wypłacane są za staż powyżej 20 lat pracy, również w wielu zakładach pracy zniknęły, wkrótce zapewne znikną we wszystkich.

Za to pojawią się pewnie nowe zasiłki dla olbrzymiej grupy ludzi, którym, zwyczajnie nie opłaca się pracować...

Następne pokolenia uczone są życia na koszt państwa. Komuna wróciła, choć większość z nas myślała, że była wystarczającą nauczką...