niedziela, 20 lipca 2014

Mamuśki

Był taki serial „Mamuśki” doskonale obrazujący relacje miedzy rodzicami, a partnerami w związku. Bardzo rzadko się zdarza by były one zadowalające. Najlepiej jest oczywiście gdy wszyscy się kochają i szanują ale w życiu zbyt często to się nie zdarza.

Rozmawiają ze sobą dwie mamuśki:
„Moja córka ma wspaniałego męża - mówi jedna z nich - wszystko w domu zrobi: obiad ugotuje, posprząta, zakupy zrobi.”
„Mój syn za to najlepiej nie trafił - mówi druga - sam musi robić zakupy, sprzątać i gotować.”

Wszystko zależy od punktu widzenia. A wystarczy wspólnie zajmować się domem, podzielić obowiązki i mieć wspólny czas na przyjemności. Każda matka chciałby dla swojego dziecka jak najlepiej ale żadna nie powinna wtrącać się do związku swojego dziecka. Dać dziecku dorosnąć, usamodzielnić się, zbudować swój dom według jego pomysłu.

Moje obserwacje uświadomiły mi, że relacje teściowa-synowa i teść-zięć są znacznie gorsze niż teściowa-zięć i teść-synowa. Są oczywiście wyjątki. Np, jeśli matka uważa, że jej córka jest księżniczką i żaden mężczyzna nie spełni jej oczekiwań jako zięć.
Częściej jednak słyszy się kawały o teściowych niż o teściach, coś w tym jest...

Zanim wyszłam za mąż miałam kilka potencjalnych „przyszłych teściowych”, które bardzo chciały mieć mnie za synową. Co ciekawe, z jedną z nich do dziś jestem w doskonałych stosunkach, nie mając kontaktu z jej synem. Było też kilka takich, które nie widziały we mnie kandydatki na żonę ani nawet na partnerkę dla ich synów.

Przekonałam się, że jeśli matka chce zatrzymać dziecko przy sobie, to żaden partner dla jej dziecka nie będzie odpowiedni. Nie ma co się wysilać popisami kulinarnymi jeśli jesteś kandydatką na synową czy naprawami sprzętów domowych jeśli jesteś kandydatem na zięcia, zawsze znajdą jakieś niedociągnięcia.

Niby rodzice chcą by ich dziecko się usamodzielniło ale gdy dziecko ku temu zmierza - ogarnia ich jakaś niezrozumiała panika. Ciągła troska o jedzenie, jakby jedzenie było najważniejsze... Jedna z moich potencjalnych „przyszłych teściowych”, rozbiła mój związek ponieważ za mało czasu spędzałam w kuchni! To, że jej syn nie potrafił nawet wbić przysłowiowego gwoździa w ścianę nie dyskwalifikowało go według niej jako przyszłego męża...

Zdarzają się także teściowe idealne zwłaszcza dla zięciów. Wyręczają swoje córki w gotowaniu, wiadomo - „przez żołądek do serca,,,”. Na każde zawołanie gotowe do pomocy, często kosztem swojego związku. Znam taką parę, są szczęśliwym małżeństwem, świetnie się rozumieją, mają udane dzieci, dzielą się obowiązkami.
Matka kobiety czynnie uczestniczy w ich życiu choć nie mieszka z nimi. Przyjeżdża w odwiedziny zawsze ubrana prowokacyjnie - mini spódniczka, dekolt odsłaniający stanik, jeśli nie ma dekoltu to odpowiednio rozpina bluzkę.Zapewne ani dla córki, ani dla wnuków tak się nie ubiera, więc??? Pozostaje tylko zięć!
Obserwuję tę rodzinkę od 15 lat i czekam kiedy teściowa zaciągnie zięcia do łóżka... Na pewno opiszę ten incydent na swoim blogu.

Sama jeszcze nie jestem teściową ale mając wokół siebie tyle przykładów postaram się nie być taką teściową jakie tu opisałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz