czwartek, 18 września 2014

Wygląd, czy wnętrze?

Kawka, nawet najpiękniej wyglądająca nie zawsze jest smaczna. Czasem taka, która wygląda przeciętnie ma niebywały smak i aromat, a pięknie podana, w wytwornej zastawie, ozdobiona bitą śmietaną, kolorową posypką - nie spełnia oczekiwań smakowych.

Z ludźmi jest podobnie. Ocenianie rozpoczyna się od wyglądu, bo pierwsze, na co zwraca się uwagę to jest wygląd. Choć wygląd zewnętrzny nie powinien rzutować na wartość osoby, najczęściej tak się zdarza. Obserwując ludzi, słuchając wypowiedzi zauważyłam, że przeważnie mówią to, co chce usłyszeć rozmówca. 

Mężczyzna, którego partnerką jest piękna (choć to rzecz gustu) kobieta, nawet nie będzie usiłował zgłębiać jej wnętrza. Gdy natomiast partnerka nie jest zbyt urodziwa (to także rzecz gustu) można przypuszczać, że mężczyzna nie kierował się tylko wzrokiem przy wyborze. 

Podobnie jest z kobietami, chociaż rzadziej w pierwszej kolejności zwracają uwagę na męską urodę. Wydaje mi się, że, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, uwagę kobiety częściej zwróci zadbany mężczyzna, nawet jeśli nie jest zbyt urodziwy (kobiety także mają różne gusta), niż przystojniak z brudem za paznokciami czy tłustymi włosami.

Podobno mężczyźni są wzrokowcami i wygląd kobiety ma dla nich większe znaczenie niż jej wnętrze. Owszem, znam wielu takich mężczyzn. Lubią pokazać kolegom, jaka piękną kobietę mają u swego boku. Kobiety także lubią pochwalić się przystojniakiem. Niestety uroda nie zawsze idzie w parze z rozumem, prawdę mówiąc wolę spotykać się z mężczyzną, z którym mam o czym porozmawiać, niż z pięknym ćwierćinteligentem. 

Tak, na piękno można popatrzeć, to też przyjemność, tylko że na dłużej, to troszkę za mało. Poza tym piękni wymagają hołdów, sami nie starając się zbytnio. To moja obserwacja. 

Mam w pracy kolegę, który jest bardzo przystojnym mężczyzną. Nie jest to tylko moje zdanie ale również mojej koleżanki, która ma zupełnie odmienny od mojego gust. Wprawdzie znam go tylko z pracy ale mam wrażenie, że wygląd zewnętrzny nie przeszkadza mu być dobrym mężem i ojcem. Jego żona nie pracuje zawodowo, wychowuje dzieci. Nie wiem nawet jak wygląda. Nawet jeśli nie jest zbyt urodziwa, to ma w nim towarzysza życia, na którego może liczyć. 

Mam też innego kolegę, który mało, że nie jest przystojny, to w jego wyglądzie zewnętrznym nie znajduję niczego, co mogłoby się spodobać. Jest za to bardzo pogodny, dowcipny i koleżeński, ma żonę i dwójkę dzieci, a więc zapewne wnętrze, które porwało jakąś kobietę. 

Kobieta, pracująca na tym samym piętrze co ja, bardzo ładna brunetka, z pięknymi długimi włosami, zgrabna, na pewno podoba się mężczyznom. Jest tak wyniosła i zimna, że trudno jest z nią o czymkolwiek porozmawiać, poza „dzień dobry”, nie mam ochoty na wymianę innych zdań. Jakież musi mieć wnętrze?  Początkowo myślałam, że jest nowa, a więc nieśmiała, ale pracuję już kilka lat i zachowuje się tak samo, jakby bardzo się męczyła przebywając w naszym towarzystwie. 

Myślę, że wnętrze jest czasem bardziej pociągające niż wygląd zewnętrzny. Odkrywa się je zwykle powoli, potrafi zaskoczyć, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Czasem można poznać kogoś interesującego, zanim się go zobaczy i wtedy jego wygląd zewnętrzny nie ma znaczenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz