niedziela, 7 września 2014

Muzyka cz. 4 - Idole

Mam kilka ulubionych gatunków kawki, podobnie jak gatunków muzyki, czy wykonawców.

Gdy byłam nastolatką, wśród moich ulubieńców był, między innymi zespół Smokie, a zwłaszcza ich wokalista Chris Norman. Trudno było w owym czasie zdobyć ich nagrania, na szczęście miałam magnetofon i nagrywałam ich utwory z radia lub od znajomych, w ramach wymiany. 40 lat później miałam możliwość słuchania Chrisa Normana „na żywo” w Sali Kongresowej PKiN w Warszawie. Śpiewał prawie same przeboje zespołu Smokie, był fantastyczny.

Kolejnym moim ulubionym zespołem, pod koniec lat siedemdziesiątych był zespół Electric Light Orchestra i oczywiście Jeff Lynne - wokalista. Nie udało mi się być na koncercie tego zespołu, gdyż został rozwiązany, a Jeff Lynne zajął się aranżacją i obecnie nie występuje z koncertami, a szkoda.

Na początku lat osiemdziesiątych, bardzo spodobała mi się muzyka zespołu Queen. Było to bardzo ciekawe, ponieważ nie podobały mi się ich piosenki, dopóki nie usłyszałam utworu w wykonaniu perkusisty tego zespołu - Rogera Taylora. Zostałam ich fanką na dobre i na złe. Nie zniechęciły mnie opinie moich znajomych, którzy drwili z odmiennej orientacji seksualnej wokalisty - Freddiego Mercury'ego. Dla mnie nie miało znaczenia z kim sypiali członkowie zespołu, pokochałam ich muzykę.

W 2003 roku, dzięki polskiej stronie internetowej www.queen.pl poznałam fanów tego zespołu, z założycielem tej strony na czele. Dowiedziałam się, że jest także fan, który w swoim mieście organizuje złoty fanów Queen. Szybko wciągnęłam się w tę społeczność, jeździłam na zloty fanów, zostałam nawet współzałożycielem Polskiego Fanklubu Queen. Największym jednak przeżyciem, był koncert w Londynie, z okazji 20 rocznicy śmierci Freddiego Mercury'ego, na którym zobaczyłam i usłyszałam Briana May'a.

Zespół Queen zdobył wielu fanów po śmierci Freddiego Mercury'ego. Moi znajomi nagle zaczęli odczuwać brak tego artysty. Przestali komentować jego orientację seksualną, dostrzegli jego fenomen. Dla mnie wraz ze śmiercią Freddiego skończył się zespół Queen, co oczywiście nie jest końcem mojej sympatii do zespołu Queen.

Nowy wiek - XXI, przyniósł mi nowych idoli. Rewelacyjny zespół Nightwish, który z kolei odkrył przede mną scenę rockową z Finlandii. Przypadkiem, szukając w internecie piosenki „Tell Him” poznałam zespół HIM, a następnie, poznając twórczość HIM,  znalazłam zespół The 69 Eyes. Miałam okazję być na koncertach tych zespołów, poznałam także ich fanów.

Fani różnych wykonawców, to bardzo ciekawi ludzie. Są przedstawicielami wielu krajów, zawodów, kultur. Łączy ich wspólna pasja, wymieniają się wiedzą na temat swoich idoli.

Złoty fanów, to spotkania, na których, poza udziałem w konkursach wiedzy, karaoke, ogniskiem, czy tematycznymi party przy muzyce idoli, organizowane są zawody sportowe. 
Organizatorzy takich imprez, przy pomocy sponsorów, szykują nagrody dla zwycięzców konkursów oraz gadżety związane z idolami. Organizują także koncerty zespołów wykonujących covery idoli lub pokazy koncertów na dużym ekranie.

Na spotkaniach fanów bywają czasem osobiście ich Idole. Byłam na jednym z takich zlotów - fanów zespołu Univerce. Członkowie zespołu byli zaproszeni przez fanów na zlot. Bawiliśmy się wspólnie ale śpiewali tylko fani. Na zlocie fanów Univerce byłam tylko raz, w przeciwieństwie do innych zlotów. Nie porwała mnie atmosfera, za mało było ich muzyki. 

Dzięki moim idolom poznałam dużo ciekawych ludzi, odwiedziłam kilka krajów, do niektórych miejsc nie planowałam wyjazdów, a dzięki koncertom je zwiedziłam. Takim miejscem jest między innymi Wiedeń, w którym byłam na koncercie Nightwish i dzięki fanom Nightwish. 

Muzyka zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w moim życiu, dlatego jeszcze nie raz poruszę muzyczne tematy w moich postach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz