piątek, 5 września 2014

Słodycz

Kawka słodzona może zastąpić słodycze. Nigdy nie mogłam zrozumieć tego, że ludzie kupują coś słodkiego do kawy... Kawka z „czymś słodkim” nie smakuje tak dobrze. Wręcz staje się gorzka.

W życiu jest podobnie, jeśli za mocno przesłodzimy,  skutki mogą być gorzkie...

Lubię zdrobnienia, zdrabnianie nazw przedmiotów codziennego użytku podobno jest cechą mieszkańców mojego miasta. Dowiedziałam się o tym, gdy już byłam dorosła i przyzwyczajona do „kawki”, „chlebka z masełkiem”, „śmietanki”, „szyneczki”, „jajeczka”, „kartofelków” itd. itp. Mogłabym tak długo jeszcze, ale „co za dużo - to nie zdrowo”. Uważam, że z niczym nie należy przesadzać, ale jest mi miło, gdy ktoś, zwracając się do mnie, zdrabnia moje imię. 

Zaobserwowałam, że niektórzy ludzie nie lubią zdrobnień, a nawet ich drażnią. Są także osoby, które mocno nadużywają zdrobnień. Gdy takie sytuacje mają miejsce w kontaktach służbowych, brzmią niepoważnie i mogą zniechęcić do współpracy kontrahentów. Co innego, gdy długo z kimś współpracujemy, jesteśmy w bliskich kontaktach, znamy swoje zwyczaje  i wiemy, że użycie zdrobnienia nie wpłynie na wspólne relacje.

Mam psa, ponieważ jest mały, mówię o nim „piesek Hermesek”, okazało się, że to jeszcze nie jest zdrobnienie od Hermesa. Piesek Hermesek dwa razy w roku odwiedza fryzjera, który mówi do niego: „Hermuniu”, powalające...

Miałam kiedyś w pracy szefową, która oprócz zdrobniałych form naszych imion, zwracała się do nas tonem niemowlaka. Szybko została nazwana przez jakąś osobę z innego działu „dzidzia-piernik” - bardzo trafne określenie, którego używam do dziś w stosunku do podobnie zachowujących się osób. Była to bardzo fałszywa kobieta, o czym przekonałam się w niedługim czasie. Osoby, które zbytnio przesładzają, są przeważnie wredne, za ich słodyczą kryje się podłość i gorzki fałsz.

Znam kobietę, która swoją słodyczą, a zarazem podłością, doprowadziła do załamania nerwowego osoby współpracujące z nią. Do mnie też zwraca się z nadmierną słodyczą, ale jestem czujna, po kilku latach współpracy dobrze ją poznałam. 
Niestety, więcej miałam w życiu doświadczeń z takimi słodkimi kobietami, niż mężczyznami. Mężczyźni przesadzają z czułością gdy chcą zdobyć kobietę, później bywa różnie. Rzucają zdawkowe „kochanie”, czy „skarbie”, częściej zastępując takim słowem imię kobiety, niż wyrażając swoją czułość.

Dziecko, dopóki nie nauczy się mówić, ma swój własny słownik,  ponieważ nie potrafi poprawnie wypowiedzieć większości słów. Często rodzice lub dziadkowie, w porozumiewaniu  się z dzieckiem używają jego „słownictwa” uważając zapewne, że dziecko lepiej zrozumie... a poza tym - jakie to słodkie... Wydaje mi się, że dziecku w takiej wymianie „słów” trudniej jest nauczyć się poprawnej wymowy. 

Moja Córka nie mówiła dosyć długo, gdy  była małym dzieckiem. Martwiłam się, gdy rok, a także dwa lata mijały z podstawowymi, tylko, słowami. Zwracałam się do niej bez nadmiernych zdrobnień, właśnie dlatego, że chciałam, aby uczyła się poprawnej wymowy. Gdy miała już trzy lata, bardzo miło mnie zaskoczyła zwracając się do mnie całymi,  poprawnymi zdaniami. 

Gdy ma się względem jakiejś osoby szczególne uczucia i zwraca się do niej zdrobniale, nie jest to zaskoczeniem. Ja,  do swojej Mamy nie powiem inaczej jak: „Mamusiu", czy: „Mamuniu". Jest to osoba bardzo bliska i droga memu sercu i nie dziwi to nikogo, ale gdy zwracam się do osoby, którą nie za dobrze znam lub wręcz nie darzę choćby sympatią, zwracam się bez zbędnych zdrobnień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz