niedziela, 30 sierpnia 2015

Miłość czy majątek?

Moje uczucia do kawki także nie są bezinteresowne. Oczekuję doznań smakowych, zapachowych i pobudzenia do działania. Postanowiłam zaakcentować moje upodobanie do tego napoju pisząc bloga pod tytułem Kawka do łóżka właśnie dla tego napoju.
Zauważyłam, że osoby, które chcą wszystkich uszczęśliwiać same szczęśliwe nie są. Wygląda to na chęć zwrócenia uwagi na siebie i na swoje potrzeby. Uszczęśliwiając innych osoby takie liczą, że trud włożony w pomoc innym wróci do nich, jednak bardzo rzadko tak się dzieje.
Sama, gdy komuś dzieje się krzywda - odruchowo myślę w jaki sposób mogę mu pomóc. Pomimo wielu doświadczeń niewdzięczności ze strony osób, którym pomogłam, nie  zawsze potrafię powstrzymać się od reakcji.
Asertywności trzeba się nauczyć, nie jest to łatwe, zwłaszcza w stosunku do osób najbliższych, warto podjąć starania dla własnego lepszego samopoczucia.

Obserwując różne związki - koleżeńskie, przyjacielskie, partnerskie czy też rodzinne, zauważyłam, że osoby, które chcą jak najwięcej uzyskać potrafią się spiąć nawet na wiele lat i udawać gotowych pomóc każdej sytuacji. Gdy tylko coś nie idzie zgodnie z ich oczekiwaniami, stają się agresywne, nagle ich pomocna dłoń cofa się, a nawet jest skłonna skrzywdzić osobę, którą określały jako najbliższą, najdroższą i najukochańszą.

Ostatnio zetknęłam się z taką sytuacją - dwoje ludzi, z bagażem doświadczeń. Kobieta rozwiedziona z alkoholikiem, mężczyzna, rozwiedziony z chorą psychicznie żoną.
Kobieta atrakcyjna, samodzielna i niezależna finansowo, posiadająca własne mieszkanie, dobrą pracę na kierowniczym stanowisku i mężczyzna posiadający jedynie sprawne ręce do różnych robót, pracujący fizycznie w jednym z dużych zakładów przemysłowych na trzy zmiany. Oboje posiadający dorosłe, samodzielne dzieci. Poznali się przez wspólnego znajomego, który stwierdził, że do siebie pasują i może warto poznać ich ze sobą.

Oczarowany mężczyzna przez kilkanaście lat gotów był na wszelkie poświecenia aby tylko zostać przyjętym przez kobietę i jej rodzinę. Kobieta, zapewniała mieszkanie, wypoczynek wakacyjny, kupiła samochód (nie posiadając prawa jazdy), którym razem jeździli, działkę, gdzie wypoczywali.

Dotrwali razem do emerytury i kobieta zgodziła się na zawarcie związku małżeńskiego, podpisując wcześniej, u notariusza, rozdzielność majątkową. Wielokrotnie uświadamiała mężczyznę, że to, czego dorobiła się sama, zanim go poznała będzie należało tylko do niej i jej dzieci.


Mężczyzna zdawał się zgadzać z decyzjami kobiety w sprawie zgromadzonych przez nią dóbr. Kobieta podjęła decyzję by przepisać własność mieszkania na jedno ze swoich dzieci. Reakcja mężczyzny na ten fakt potwierdziła jego uczucia do niej.
- Jeśli tak ma być - to ja odchodzę - powiedział - wyprowadzam się natychmiast.
- Przecież nikt cie nie wyrzuca - powiedziała córka - będziecie nadal tu mieszkać, do końca życia.
- Nie będę mieszkał w mieszkaniu, które nie będzie należało do mojej żony - powiedział mężczyzna.
- Nie podejmuj pochopnych decyzji - powiedział syn kobiety - przecież jesteście razem ponad dwadzieścia lat.
- Zostanę tylko w przypadku - powiedział mężczyzna - gdy decyzja będzie cofnięta.

Wszystkie poprzednie ustalenia runęły, liczyło się tylko to, kto jest właścicielem mieszkania. Okazało się, że mężczyzna, który przyszedł do kobiety z przysłowiowymi gołymi rękami, rości sobie prawa do własności kobiety pomimo jej wcześniejszych oświadczeń dotyczących spraw majątkowych.

Z jego zachowania wynikało, że za swoją pomoc oczekiwał wymiernych korzyści, choć przez ponad dwadzieścia lat korzystał ze wszystkich dóbr zgromadzonych samodzielnie przez kobietę. 

Założył, że będzie żył dłużej od kobiety (nie wiem na jakiej podstawie) i zostanie wyrzucony przez dzieci z mieszkania, gdy zostanie sam. Zapewnienia jej dzieci, że tak się nie stanie okazały się niewystarczające.

- Całe życie komuś pomagam - mówił rozgoryczony - chciałbym mieć coś dla siebie z życia.

Zapomniał chyba, że właśnie przez ponad dwadzieścia lat miał wiele więcej z życia od tego co sam mógłby sobie zapewnić. Swoim zachowaniem pokazał jak na prawdę wglądają jego uczucia, na czym najbardziej mu zależy. 
Przez lata spędzone z kobietą starał się wypracować o sobie opinię kochającego męża, który swoją pomocą zarabia na majątek żony, pomimo jej zabezpieczenia w postaci podpisanej rozdzielności majątkowej.

Przychodzi mi na myśl piosenka Izabeli Trojanowskiej Nic za nic - wszystko da się wycenić. Uczucia nie mają znaczenia, bo nie zapewnią utrzymania ani dachu nad głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz